wtorek, 27 marca 2012

Szczęście

     

    Obudziłam się o 6:30. Jak to u mnie z wielkim trudem. Po otworzeniu oczu leżałam jeszcze chwilę. Mając nadzieję, że tata zapomni o mnie i nie będzie mnie budził. Niestety moje chwilowe marzenie nie spełniło się.
- Jolka, wstawaj!
    Ehh, czemu choć raz nie może zapomnieć... Ominęłaby mnie czarna magia(fizyka) w szkole. Ogólnie życie stałoby się lepsze. Brak fizyki - no problem.

- No już, już jeszcze tylko 5 minutek snu!

    Tata roześmiał się na cały głos i przyszedł do mojego pokoju. Ledwo co spojrzałam zza kołdry, a on już trzymał mój plan lekcji. Stanął przede mną  i zrobił śmieszne oczy. Gdy go zobaczyłam mało nie roześmiałam się.
- ...Fizyka, Geografia, Polski, Matematyka, Angielski, Religia... - przeczytał to dość szybko i dziwnym, zmienionym głosem.- Nie ma co, ale masz fajne lekcje dzisiaj. Patrz jak pobudzają do życia. -  roześmiał się głośno i zrobił jokerowy uśmiech.
- Hahaahah, uśmiałam się.
-  No i oto chodziło. - mówiąc poruszył zabawnie brwiami. - A teraz wstawaj!
    W tym momencie ściągnął ze mnie kołdrę i położył ją jak się później okazało na środku korytarzu. Wcale nie było w domu tak ciepło jak się wydawało.Przeszedł mnie leciutki dreszczyk po całym ciele.
    Poszłam do kuchni i zjadałam gorące płatki. Po skonsumowaniu jedzenia wróciłam do swojego pokoju, by się ubrać jakoś. Kiedy otworzyłam szafę stwierdziłam, że jest w tragicznym stanie. Nie mogłam znaleźć żadnego, fajnego ciuchu, którego jeszcze nigdy nie ubrałam. "No dobra, jeszcze dzisiaj przeżyję" - pomyślałam. Ubrałam granatową koszulkę na grubych ramiączkach(troszkę szerszą) na to czarny sweter i ciemne leginsy. Następnie wybrałam się łazienki gdzie odbyłam swoją poranną toaletę. Grzywkę natapirowałam i spięłam do góry, a z reszty włosów zrobiłam wysokiego kucyka.
   Spojrzałam na zegarek była już 7:15 za pięć minut autobus. Szybko rzuciłam z blatu biurka książki do plecaka. Ubrałam się w czerwona kurtkę i chustkę w kropki. Po założeniu moich nowych botków szybko pobiegłam na przystanek. "Jak dobrze, ze mam tak blisko do niego" - pomyślałam. Kiedy dobiegłam na przystanek po minucie czekania autobus nadjechał.
    Mój dzień szkolny za  kolorowo się nie zapowiadał, ale trzeba przyznać, że chyba było super. Okazało się, ze dużo nauczycieli nie było m.in nie mieliśmy geografii, angielskiego, a fizyki tylko półgodziny w tym 15 minut czytania zadania domowego. Miałam niezły zaciesz za każdym razem, kiedy dowiadywałam się, że poszczególnych lekcji nie ma.  No i dostałam 4 z matmy za kartkówkę. Yeah!  
      Po raz kolejny udowodniłam, że pozory mylą i nie warto myśleć jak bardzo będzie źle, bo tak naprawdę nie wiesz jak będzie. Każda następna chwila jest niespodzianką, a z każdej trzeba się cieszyć. Łatwo mówić, wiem... ale trzeba myśleć pozytywnie. Od dzisiaj będę większa optymistką, no może nie od dzisiaj, ale tak od jutra;)
    Teraz właśnie wróciłam z lekcji gitary i biorę się za "naukę" z chemii(kartkówka) i WOS(sprawdzian ; cc). Teraz postaram się myśleć pozytywnie.
Myśl pozytywnie, Myśl! Rozumiesz Jolka?!
Trzymajcie za mnie kciuki;**

PS. Jak myślicie taśma z karteczkami dobrze przyklei się do bluzy?  : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

- Dziękuję za komentarz, każdy czytam!♥